niedziela, 7 listopada 2010

piątek, 5 listopada 2010

Dłuuuuugo mnie nie było....

Oj długo długo...bo...
jesień,
przesilenie,
zmęczenie,ez ch
sama nie wiem co...
na szczęście choroby Nas opuściły, od ostatniego postu się nie pojawiły, odpukać w niemalowane i niech ten stan zdrowia trwa i trwa.

A u Nas przez ten czas trochę się wydarzyło:

1. U Miłkosia pojawił się ósmy ząbek, sama nie wiem kiedy - po prostu się pojawił, górna prawa dwójka, jakoś te zęby idą bezboleśnie w przeciwieństwie do Mai.

2. Mi nawalił kręgosłup (od dźwigania moich bączków), no ale jak Ich nie nosić jak to takie moja małe przytulanki, seria antybiotyków i na dzień dzisiejszy jest ok.

3. Od 2.11 Miłosz nie je mojego mleczka, pierwsza próba się nie powiodła, bo mleko nie takie (po NAN wysypka), bo niekapek nie taki jak sutek, no i plastikowa butelka nie pachnie mamą, po tygodniu się poddałam, ale wspomnianego 02.11 spróbowałam raz jeszcze z butelką i się udało, bez sprzeciwów i bez nerwów, choć jest mi troszkę żal i piersi pękają od mleka i mam wrażenie, że je zaraz rozsadzi myślę, że to już czas, wywiązałam się na medal jedno i drugie całe 12 miesięcy własną piersią wykarmiłam:-)

4. Maja w przedszkolu miała dzisiaj pasowanie na PRAWDZIWEGO PRZEDSZKOLAKA, zdjęcia i albumik jutro.

A tak poza tym to od dziś równiutko za tydzień Miłoszek będzie miał swoje pierwsze urodzinki!!!!

sobota, 2 października 2010

Cd wczorajszego złego. Koniec cycusia.

Moje nagłe aaaaaa było spowodowane eksplozją nerwów, bo Miłosz uderzył tak mocno w klawiaturę w moim laptopie, że wyleciaiła spacja, walczyłam z nią pół wieczora po czym się poddałam i pisałam bez, ale ciężko mi szło i się poddałam,rano naprawiłam i piszę cd
Po uratowaniu powodzi w moim domu przez dwóch przesympatycznych Panów sąsiadów, wszystko opadło, w sensie emocje, efektem walki z wodą są poobijane ręce??!!nie wiem czemu.

Czytałam wczoraj posty moich koleżanek i to podtrzymało mnie na duchu, pomyślałam, że nie tylko u mnie są nocki nieprzespane i nie tylko ja zmagam się z choróbskami dzieci, nie jest źle i jeszcze te słowa otuchy w komentarzach, dzięki dziewczyny.

Teraz przechodzę do drugiego bardzo istotnego dla mnie tematu. Na zakończenie wczorajszego dnia podczas karmienia wieczornego Miłoszek tak dotkliwie ugryzł mnie w pierś, że do dziś czuję jak boli, w związku z powyższym postanowiłam zakończyć karmienie piersią, miałam zamiar karmić do roczku, ale Miłosz ma już za dużo ząbków poza tym wsuwa już wszystko, że przyśpieszyłam to o miesiąc. Maję karmiłam równo rok i też obyło się bez tragedii, tak samo było dziś, po kąpieli misa kopiata kaszy gęstej aż łycha stała, potem tulenie i głaskanie i po 3 minutach Misio spał jak aniołek, zobaczymy jak będzie w nocy. Trochę dziwnie się czuję, bo przywiązana byłam bardzo i uwielbiałam karmić, ale cóż to już pora...

A jeszcze jedno - jest prawa górna jedyna:-) Może dlatego mnie ugryzł żeby pokazać jak ma już dużo ząbków;-)

piątek, 1 października 2010

:-(

Nie wiem jak zatytułować post? Bo co napisać, kiedy dzieją się takie rzeczy jakie dzieją, zaczynam od początku...
Mąż wyjechał, ja sama...
Noc z środy na czwartek - nieprzespana, Miłosz -prawdopodobnie kłopoty z brzuszkiem, po bobotiku zasnął koło 4:00, 4:30 Maja krzyczy przez sen, że się boi...i kaszle, tak mocno gardłowo...
W czwartek nie idziemy do przedszkola bo gardzioł cały zawalony i zaropiały...czyli chorujemy, Miłosz od tygodnia zakatarzony, nic a nic ten katar nie przechodzi a próbowałam już wszystkiego, w dzień jako tako się trzymamy, gorzej wieczorem bo choroba daje się we znaki.
Noc z czwartku na piątek, bieganie między pokoikiem Mai a Naszą sypialnią i łóżeczkiem Miłosza, bo pić, wydmuchać nosek, za gorąco w nóżki, za zimno, wreszcie że spać się nie chce, w między czasie pojenie nocne Misiowego...czyli druga nocka z głowy, chodzę do tyłu.
No i nastał kolejny dzionek, nic nie zapowidało jakichkolwiek przeszkód, a tu masz podczas przygotowywania obiadu pękła rura pod zlewem, efekt: zalana kuchnia i sypialnia, woda w domu po kostki i aaaaaaaaaaaaaa.....jutro dokończę...

Telefonista.





wtorek, 14 września 2010

Uwaga idę!!!





Jakość zdjęć tragiczna, ale to nie o to się w tym wszystkim rozchodzi...SAM zupełnie sam chwycił się swego pojazdu i pomaszerował kilka kroczków po czym stanął i śmiał się do rozpuku:-)))Brawo synku!!!

sobota, 11 września 2010

Tajemniczy Ogród.

Dzisiaj byliśmy z racji przepięknej pogody, na otwarciu ogrodu na Międzymurzu przy Wrocławskim Teatrze Lalek. To był Nasz ulubiony Park bo z dala (w miarę) od zgiełku ulic, ale teraz został zmodernizowany i jest, a właściwie będzie jeszcze bardziej ulubiony. Jest tam teraz woliera dla egzotycznych ptaków, którą zamieszkuje bażant złoty. Jest nowy, nowiusieńki plac zabaw, no i hicior Ogrodu - piękna stylizowana na XIX wiek karuzela z konikami prosto z Francji.





Już po chorobie:-)

No i uważamy okres jesienny za otwarty:-) Grypa jelitowa była? - była, całej czwórki, po kolei, po jelitówce nadszedł czas na przeziębienie, żeby nie było, katarzysko i bolące gardła mamy do dziś, najbardziej cierpi Miłoszek bo jak widzi mamę albo tatę idącego do Niego z fridą to ucieka na czworaka gdzie pierz rośnie.

Co do ważniejszych dat godnych zanotowania to 5.09 tego dnia Miłosz samodzielnie puścił się stołu i bez niczyjej pomocy utrzymał się na nóżkach jakieś 10 sekund, a dzisiaj była ta sama próba tylko stał już prawie minutkę (nie zdążyłam wyciągnąć aparatu:-() czyli mogę się spodziewać, że mój mały smyk już nie długo postawi samodzielnie swój pierwszy krok, no i muszę wspomnieć, że kiedy sam stoi to głośno się śmieje, sprawia mu to radość, a potem wszyscy biją brawo i jaka to radocha - dla wszystkich.

sobota, 4 września 2010

Grypa jelitowa:-(

No i zaczęło się...oby nie było, że za długo jest tak fajnie, bez wstrętnych chorób. Zaczął się 1.09, rozpoczęcie roku szkolno - przedszkolnego i trzy dni września za nami - dzień czwarty, dowiaduje się, że w przedszkolu panuje grypa żołądkowa i połowa grupy jest zarażona, z moją Mają na czele o czym dowiedziałam się dzisiaj rano, biegunka, wymioty, szpital, zastrzyk i walka aby nie odwodnić dziecka. No to walczymy modląc się w duchu żeby Miłosz tego paskudztwa nie załapał.

wtorek, 31 sierpnia 2010

A więc korzystam i ja:-)

Dziękuję serdecznie Coralie zaproszenie do zabawy.

Chwila ciszy, a ja przymykam oczy i intensywnie myślę, myślę ....

i...

UWIELBIAM:

1. Obudzić się rano bez konieczności wychodzenia z łóżka...
2. Słodycze, słodkości i wszelakie rzeczy zawierające nawet śladowe ilości cukru...mniam:-)
3. Patrzeć swoim dzieciom głęboko w oczy i opowiadać jak bardzo JE kocham...
4. Przyjeżdżać do domu rodzinnego oddalonego 160 km ode mnie...
5. Wieczory, gdy dzieci śpią a my jesteśmy tylko dla siebie...
6. Głaskanie, mizianie, masowanie...
7. Gorącą pachnąca kąpiel w zimowe wieczory...
8. Komplementy...
9. Pikantne, chrupiące skrzydełka z piekarnika z zimnym piwkiem...
10. Słuchać DŻEMU...

do zabawy "wciągam":

Anię
i
Jo@się

piątek, 20 sierpnia 2010

Ikea.


Dzisiaj byliśmy w Ikei, tak po parę drobiazgów, strzałem w dziesiątkę okazała się zabawka obok, nie tylko dla Mai, choć takie było zamierzenie zakupu, ale dla Nas wszystkich, wykluczając oczywiście Miłosza, który z chęcią pożarłby te koraliki:-))) Czarujemy różne wzory, jest suuuper:-) A przy tym zabawka pozwala rozwijać w dziecka zdolności manualne i motoryczne -polecam! Choć na zabawce jest napisane - od 4 roku życia -mojej Mai przyszło w pewnym momencie do głowy aby koraliki wsadzić do nosa a potem do uszu...hmmm, ciekawe po kim to dziecko ma takie pomysły.......


wtorek, 17 sierpnia 2010

Jest kolejny ząbek.

Ja sama nie wiem kiedy, to tata zauważył u synusia trzeciego ząbka, dolna lewa dwójka jest już z Nami, zastanawiam się tylko co z górą???!!!

Sława.



Wróciliśmy z wakacyjnych wojaży, uwielbiam jeziora ziemi lubuskiej, w tym roku byliśmy na Głębokim (zdjęć brak bo zgubiliśmy aparat na tym wypadzie:-() i w Sławie. Pogoda dopisała, było naprawdę super oprócz namolnych os i komarów, ale co tam, takie uroki wypoczynku w plenerze:-) Odpoczeliśmy i przede wszystkim spędziliśmy wspólnie czas, bez pośpiechu, niezależnie, bez sprzątania, prania, prasowania i gotowanie, ach...naładowane akumulatorki na jesień i zimę.


.

Zaległości foto - urodzinowo:-)

z prezentem urodzinowym od wujka Dawida - Chrzestny Mai


imprezy dzień pierwszy - dla dzieci:-)






z moją mamusią - imprezy dzień drugi - rodzinnie:-)

wtorek, 3 sierpnia 2010

Kino.

Byłyśmy dzisiaj z Mają w kinie na filmie Dzwoneczek i uczynne wrózki. Ten film to bardzo ciepła opowieść o przyjaźni i zaufaniu. Polecam!!!
Maja była w kinie drugi raz, pierwszy raz była z wujkiem Dawidem na Księżniczce i żabie, nie bardzo podobała Jej się ta bajka. A dzisiaj siedziała cały film skupiona i bardzo pozytywnie wspominamy Nasz babski wypad do kina, potem lody i powrót do domciu - do Naszych chłopaków.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

4 urodziny Majeczki.

31.07 Maja skończyła 4 latka:-) Sto lat córeczko!!!! Weekend pełen gości, emocji, wrażeń i ogromnej radości, w piątek było przyjęcie dla dzieci, był różowy tort i różowy szampan dla dzieci no i zabawa na 102. W sobotę gościliśmy dziadków i ciocię z wujkami. Prezenty trafione w dziesiątkę. Szkoda tylko, że to co dobre i miłe szybko się kończy. Fotorelacja za niedługo.

A teraz z innej beczki, Maja była dzisiaj pierwszy raz w przedszkolu po miesięcznej przerwie, odprowadzał Ją tatuś, był straszny lament, łzy i płacz, nie chciała tam zostać, to chyba nazywa się kryzys wieku przedszkolnego, no ale jak Ją odbieraliśmy było już ok, zobaczymy jak będzie jutro.

środa, 7 lipca 2010

MAMA.

Dzisiaj rano mój najukochańszy synek powiedział swoim dziecinnym głosikiem MAMA wyraźnie i mam nadzieję świadomie, wczoraj wieczorem zmęczony turlał się po dywanie i wołał mamababamamababa, tylko brzmiało to mało wiarygodnie. A dziś popatrzył na mnie i powiedział magiczne i jak długo wyczekiwane słowo MAMA:-)

wtorek, 29 czerwca 2010

Wspólna kąpiel.




To to o czym Maja marzyła od kiedy się Miłosz urodził - kiedy będą mogli się razem pluskać - no i się doczekała, wprawdzie to tylko jednorazowa kąpiel - bardziej zabawa, ale podobała się obojgu, sama nie wiem komu bardziej.

Pierwszy samodzielny wyczyn.


Osiągnięcie warte zapisu - Miłosz 25.06 pierwszy raz z pozycji na brzuszku sobie usiadł, szczęśliwy ze swojego wyczynu:-) Pierwsze "słowo" sylabowanie które wciąż powtarza to BABA.