sobota, 17 kwietnia 2010

Inhalujemy się...choroby cd...



Obyło się bez większych sprzeciwów, jest dobrze, moje dziecko zrozumiało, że "to coś" nie robi krzywdy i nic a nic nie boli wdychanie słonego powietrza. Ale obiecałam, że już krople i fontanna do nosa (sterimar) pójdą w zapomnienie. Misio w dzień radził sobie z katarem bo ja latałam z fridą do 15 minut, na noc podałam mu ibum i mam nadzieję że i ta noc jak poprzednia mimo kataru będzie przespana.

Maja po inhalacji słodko zasnęła ze swoimi sierściuszkami:


3 komentarze:

  1. och, słodkie maleńkości. fajny macie inhalator my mamy ogromny w porównaniu do waszego.
    a próbowałaś kiedyś zamiast sterimaru euphorbium? ja wynalazłam je przy małej ewie działały cuda.

    OdpowiedzUsuń
  2. inhalator jest pożyczony od cioci Patrycji:-))) jest cichutki i zgrabniutki, pożyczamy już drugi raz, ale teraz obiecuję sobie taki sprezentować. Euphorbium też mam ale cokolwiek Jej wkładam do nosa jest popłoch i panika:-(

    OdpowiedzUsuń
  3. uch :/ no fajny jest, ale ja na swój nie narzekam, a po tylu choróbskach inhalują się już w każdej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń