środa, 27 lipca 2011

Zdrowe dziecko = szczęśliwe dziecko.

No i już koniec. Koniec tego cholernego zapalenia, namęczyłam się za dwóch a nawet za trzech, to dość upierdliwe schorzenie które dało w kość mardzi a przede wszystkim Miłoszowi, no ale jak zaczęłam na początku KONIEC. Teraz patrzę jak synuś się uśmiecha, bawi i ze smakiem pałaszuje wszystko co mu pod nosek podstawię:-)

A tak na marginesie muszę się pochwalić że od dwóch dni świadomie i wyraźnie Miłosz zaczął mówić MAMA, lub MAMO z akcentem na "o", bo w kółko i bez opamiętania wciąż tylko tata i tata.
Poza mamą i tatą mówi miliony różnych słów które nie wszystkie są dla Nas zrozumiałe, ale widać, że chłopak się stara i komunikacja ze światem zbliża się wielkimi krokami. Gadułą będzie niesamowitą, chyba nawet wiem po kim;-)

Kilka fotek z placu zabaw, z cyklu szczęśliwe dzieci:





1 komentarz: